czwartek, 30 sierpnia 2012

Zapach lata.....

Aż trudno uwierzyć, że lato dobiega końca. Mimo, iż nie jest to moja ulubiona pora roku są pewne jej zalety, np. powalający zapach lawendy w ciepły wieczór, czy smak zimnego arbuza.  Mimo, że nie udało mi się stworzyć nic nowego, mimo, że moja sytuacja zawodowa nie jest najlepsza miło będę wspominać ten okres. Ale szczerze cieszę się z nadchodzącej zimy, tak tak to moja ukochana pora roku. Już nie mogę doczekać się szelestu śniegu pod nogami, pięknie ośnieżonych drzew skąpanych w porannym słońcu.
A tak umilałam sobie dwa ostatnie miesiące.....
Domowa pizza z szynką schwarzwaldzką lub parmeńską, do tego suszone pomidory z toskanii, świeżutka mozzarella i bazylia.


Robi się ją dosłownie w 30 min, ale jeszcze szybciej zjada tak więc nie mam fotki już gotowej ;-)
                                                                                    *
Uwielbiam też arbuza, ale koniecznie zimnego prosto z lodówki. Do tego dojrzały banan i borówki i powstaje fantastyczna owocowa sałatka.
                                                                                    *
Rozkwitł też po raz 3 w tym roku mój ulubiony storczyk, który kwitnie namiętnie przez cały rok




Jak już jestem w temacie kwiatowym zaprezentuje wrzos, który posadziłam wczoraj, tak dla równowagi lawendowej.
Natomiast suszki lawendowe czekają na zapakowanie do torebek zapachowych, za które oczywiście nie  mogę się zabrać.


 wolę wziąć mojego synka na plac niż dłubać coś w domu, po pracy też jestem padnięta a mam masę obowiązków w domu jak to matka Polka. Ale zbieram materiały i oczywiście pomysły w głowie aby mięc co robić w zimowe wieczory.
W tle mój nowy nabytek malusi moździerz zakupiony w genialnym sklepie typu indyjskiego na deptaku za jedyne 14,99.
*
A teraz nieskromnie pochwalę się prezentem na 5 rocznicę ślubu 


Pozdrawiam serdecznie.



niedziela, 5 sierpnia 2012

Babcine szpargały

Odwiedziłam dziś moja kochaną bunię, która z natury jest "chomikiem". Zawsze u niej można znaleść to czego się potrzebuję, tak więc w "spadku" dostałam drewniane szpulki, które mają chyba z 50 lat, ozdobne taśmy, zamki oraz cały worek nici. Biorąc  pod uwagę, iż śp. dziadek był krawcem, wiem, że dostanę jeszcze kilka innym cudownych rzeczy. Ze względu na to, iż z wnucząt ja mam sentyment do staroci i uwielbiam słuchać, od zawsze babcia raczyła mnie opowieściami, a to o starym serwisie kawowym w delikatne róże, który babcia dostała w prezencie ślubnym od swojej mamy ( tak jak ja mój), o pięknym kryształowych talerzykach deserowych w szronione aniołki, które są w kredensie odkąd pamiętam, jak to dziadzia  z anglii w czasie wojny w cholewce buta przesyłał pieniądze i mnóstwo innych. Uwielbiam zapach pokoju, który babcia nazywa "stołowym", w którym pachnie wykrochmalonymi obrusami, a w kredensiku chyboczą się zabytkowe kieliszki. Mam mnóstwo cudownych wspomnień z tym domem i babci ogrodem.